Jacek Sawaszkiewicz
MIĘDZY INNYMI MAKABRA

JAK PISAŁEM BAJKĘ


Ogłoszono konkurs na bajkę dla dzieci.
Ołówek kosztuje dwa złote. Papier mam za darmo, bo biurowy. Zacząłem:
"Za siedmioma górami, za siedmioma..."
Oklepane.
"Za granicą żył, był... Żył sobie Szaraczek Bezuszek. Był to miły zajączek, tylko nie miał ucha. Zostawił je na torach kolejowych. A było to tak:
Któregoś dnia zmęczony nadmierną ilością spożytego alkoholu..."
Nie.
"Było sobie Zając. Miał czworo dzieci i żonę - śliczną panią Zającową. Chorowała ona na puchlinę wodną..."
Nie inaczej.
"Żona miała złamaną łapkę. Pan Zając myślał, że żona symuluje. Nie pamiętał, jak jednego wieczoru odłamał konar i tym konarem..."
Może siekierą?
Z zającami nic nie wyjdzie. Już lepiej o karaluchach.
"Żył sobie Karaluszek, który miał ciepłe i wygodne mieszkanko uwite w kupie gnoju..."
To odpada.
"W ciemnym borze mieszkali państwo Niedźwiadkowie. Bardzo się kochali. Pewnego dnia, gdy pani Niedźwiadkowa poszła po miód, pan Niedźwiadek zwabił do norki panią Kozę. Pani Niedźwiadkowa, wróciwszy z miodem zastała ich w łóżku.
- Ach ty łajdaku - powiedziała pani Niedźwiadkowa - przyprowadzasz sobie dziwki?..."
Źle.
"Pani Niedźwiadkowa nic nie powiedziała, tylko wygoniła męża z norki. Panią Kozę obdarła ze skóry, wypatroszyła i zaniosła do wędzarni..."
Hm, niedźwiedzie są raczej roślinożerne. No to o Krówce Nicnieróbce.
"Była sobie Krówka Nicnieróbka. Chciała wyjechać na Zachód, lecz nie miała pieniędzy. Poszła więc do Świnki Świniokratki.
- Świnko Świniokratko, powiedz mi, jak można szybko i łatwo zarobić?
Pokwiczała Świnka, do biurka zaglądnęła i wydobyła urzędowe akta.
- Zrób tak jak ja. Usiądź przy źródełku i od każdego, kto przyjdzie, pobieraj opłatę. Tu masz odpowiednie zarządzenie.
- A jeżeli ktoś nie będzie miał pieniędzy?
- To nie będzie pił.
- Dziękuję ci, Świnko Świniokratko - powiedziała Krówka Nicnieróbka.
I poszła do źródełka. Ale szybko jej się znudziło. Zwierzęta piły na kredyt, potem zwlekały z opłatą, pisały odwołania i w ogóle. Zdenerwowała się Krówka i sprzedała interes Śwince Świniokratce.
Nadal jednak nie miała za co wyjechać na Zachód. Postanowiła więc pójść do Osiołka. Przyniosła mu pęczek marchwi i poprosiła go o radę.
- Otwórz zamtuzik - powiedział Osiołek.
- Nie mam za co. Nie starczy mi nawet na projekt.
- To na razie zamieszkaj u Świnki Świniokratki. Kiedy się dorobisz, wybudujesz sobie odpowiednie zaplecze..."
Nie, kurczę. Skąd takie rady od osła? Do diabła ze zwierzakami.
"Na dziewiątym piętrze wieżowca mieszkał bardzo stary staruszek i bardzo stara staruszka. Mieli wnuczka Bandziorka. Gdy wnuczek podrósł, pokrajał dziadka i wyrzucił go do zsypu na śmieci. Babkę zmumifikował, wypchał trocinami i sprzedał jako manekin..."
Cholera, to nie tak. Może o Czerwonym Kapturku?
"Pewnego dnia Czerwony Kapturek wybrał się do babci Ludożerci. Gdy przyszedł, babcia leżała w łóżku i udawała chorą.
- Dzień dobry babciu Ludożerciu - powiedział Czerwony Kapturek.
- Dzień dobry Czerwony Kapturku - powiedziała babcia Ludożercia i połknęła dziewczynkę.
Widział to Wilk. Ponieważ bardzo lubił Czerwonego Kapturka, wskoczył przez okno i zagryzł babcię Ludożercię. Rozpruł jej brzuch i wydostał z niego zmiętą dziewczynkę.
- Jakże mam ci dziękować, kochany Wilku? - spytał Czerwony Kapturek.
- Och, drobiazg - odpowiedział Wilk. - Daj mi tylko kawałek babci. Zaniosą swoim dzieciom.
- Możesz zabrać ją całą. Ale zanim pójdziesz, zjemy kolację.
Odcięli babci Ludożerci nóżkę i upiekli na ruszcie w kominku. Podjadłszy sobie Czerwony Kapturek zaczął dziwnie patrzeć na Wilka. Zaniepokojony Wilk spytał:
- Czemu masz takie duże uszy, Czerwony Kapturku?
- Żebym cię mogła dobrze słyszeć.
- A czemu masz takie duże oczy?
- Żebym cię mogła dobrze widzieć.
- A czemu masz takie duże ręce, na litość boską?
- Żebym cię mogła mocno objąć.
- O rany. A czemu masz taką dużą buzię?
- Żebym cię mogła serdeczniej pocałować - odpowiedziała dziewczynka i rzuciła się na Wilka.
Wilk jednak był wzorowym mężem i nie chciał zdradzić żony. Tarzali się więc po podłodze i tarzali, aż dziewczynce udało się dokonać gwałtu. Gdy wyczerpana legła na podłodze, Wilk podkulił ogon i przysięgając na swojego wilczego boga, że więcej nie będzie ratować małych dziewczynek, pognał do lasu."
Tę bajkę wysłałem.

Do strony Jacka Sawaszkiewicza